piątek, 4 lipca 2014

Cz.3

-Wróciłem! - Usłyszałam trzask drzwi a następnie głos Devona. Odłożyłam książkę ,,Żona myśliwego'' i wstałam z łóżka. Poczłapałam po schodach i ujrzałam smutnego brata. -Kto to był?-wysyczał przez zaciśnięte zęby. Wzruszyłam ramionami na jego pytanie. Nie chciałam go bardziej rozzłościć ale też nie byłam skora do powracania myślami do zdarzenia o którym chce za wszelką cenę zapomnieć. -Tak bardzo się o ciebie martwiłem -Podszedł do mnie i zamknął w żelaznym uścisku. W jego kieszeni zaczął wibrować telefon, niechętnie puścił mnie i odebrał.
-Ale...Jak...Gdzie...Kiedy...Zaraz będę -Rozłączył się a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Co się stało? -Spanikowałam. Nigdy jeszcze nie widziałam tak bezradnego brata.-Devon! -Zero reakcji. Włożył telefon do swojej kieszeni i zaczął się ubierać. -Devon co się do cholery stało.
-Jedziesz ze mną?
-Gdzie?
-Później ci wszystko opowiem. Ubieraj się. -Biegiem rzuciłam się na górę,do mojego pokoju. W mojej głowie kłębiły najciemniejsze scenariusze. Wybrałam rockowy zestaw i zbiegłam na dół.

-Gotowa? -Zerwał się z krzesła mój brat. Skinęłam głową że możemy już jechać a ten otarł łzę spływającą po jego policzku i wyszliśmy z domu.

***

Zatrzymaliśmy się na parkingu pod szpitalem. Moje oczy rozszerzyły się momentalnie. Spojrzałam na Devona a ten tępo spoglądał na napis widniejący przed nami. Jego oczy nie wyrażały nic. Kompletną pustkę.
-Po co mnie tu przywiozłeś? - Przerwałam ciszę. Spojrzał na mnie z oczami pełnymi łez.
- Ten facet który cię zaatakował...Próbował zabić Liam'a. Dźgnął go 3 razy nożem. Payne walczy o życie. 

_____________________________________________________

Takie smutne coś ;-;
Jeśli chcecie być informowani o nowych wpisach wpiszcie w komentarzach swoje TT :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Cz.2

-Jesteś naprawdę uroczą dziewczyną - przerwał ciszę mój towarzysz. Mruknęłam w odpowiedzi. Mam już dość facetów którym tylko jedno na myśli. Gdy nie doczekał się komplementu ode mnie, zatrzymał się.
-Co? - oburzona, odwróciłam się na pięcie, piorunując go wzrokiem. Chłopak przyglądał się mojej twarzy z zainteresowaniem. Napotykając moje oczy, zmrużył swoje, jakby chciał odczytać o czym myślę. -Mógłbyś się ruszyć w końcu i zaprowadzić mnie pod tą cholerną klasę?! - Nie obchodziły mnie już spojrzenia, gapiów przechodzących koło nas. Chłopak wreszcie ruszył się i zaciągnął pod mahoniowe drzwi. -To tutaj?- spytałam już mniej oburzonym tonem. Liam nie odzywał się przez całą naszą drogę. Było mi trochę głupio że tak sie zachowałam w stosunku do niego, przecież nie był niczemu winny. Ja go oceniam, choć go nie znam. To przyjaciel mojego brata. Może nie jest taki zły na jakiego wygląda? Chłopak nieśmiało przytakną głową i odwracając się na pięcie ruszył przed siebie. Próbując wyciągnąć telefon z mojego ciasnego plecaka poczułam dłonie na moich biodrach i nierówny oddech na szyi.
-Witaj,piękna - po moim ciele przeszedł dreszcz. Gdy chciałam go uderzyć, złapał moje dłonie uniósł do góry. Przykładając mi swą druga dłoń do twarzy wyniósł mnie ze szkoły. Gdzie do cholery jest mój kochany braciszek? Porywacz miał na sobie czarne, poszarpane rurki, na głowie miał bandamkę a jego czarne sterczące włosy były w nieładzie. Pod jego prawym okiem widniało duże przecięcie. Chłopak zaniósł mnie na tyły szkoły. Rzucając mnie na piaszczystą ziemie, wytarł krew spływającą z jego rany.
-Czego chcesz? - wysyczałam przez zęby.
-Od ciebie? Nic - zadrwił. - Ale twój cudowny brat, jak on miał na imię...Devon, tak? Zadarł ze mną.
-Jeśli zadał z tobą to co ja mam z tym wspólnego? - podniosłam się z zimnego gruntu i spojrzałam na jego ciemną sylwetkę.
- Jesteś jego siostrą. Jeśli ty będziesz cierpiała, on także. - wyszczerzył się i gdy mocno uderzył w twarz. Jeszcze nigdy nie byłam taka bezbronna. Gdy już myślałam że ze mną już koniec usłyszałam go.
-Puść ją sukinsynie! - Podbiegł do nas i rzucił się na mojego napastnika.Gdy ten już był nieprzytomny Liam odszedł do mnie i pomógł wstać.
-Nic ci nie je..-nie dokończył bo przerwałam mu, całując przelotnie w usta.
-Dziękuję - wyszeptałam
-Muszę więcej razy cię ratować - zażartował na co uderzyłam go zabawnie w ramię.
-Chodź, odwiozę cię do domu. Lepiej żebyś nie zostawała tutaj.- Niechętnie ale zgodziłam się na jego propozycję.
{...}

-Jeszcze raz ci dziękuję - odparłam gdy byliśmy już przed moim domem. Liam zaparkował we wjeździe. Przelotnie się do mnie uśmiechnął i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Przepraszam - wyszeptał odrywając się ode mnie. Wysiadłam z samochodu i weszłam do domu cała czerwona. Boże, jak on na mnie działa. 

sobota, 10 maja 2014

Cz.1

*Victoria*
-Vic, wstawaj!- poczułam szarpnięcie za ramiona.
-Spadaj!-rzuciłam w mojego brata poduszką.
-Wstawaj! Nie możesz się spóźnić na zajęcia pierwszego dnia!
Nie odpowiedziałam nic, tylko z fuknięciem poszłam do szafy. Nie narzekałam na brak ubrań, mój brat zawsze dawał mi pieniądze na ubrania, które zarobił, walcząc. Na początku jego walk, nie byłam zadowolona, że wybrał boks, wydawało mi się że będzie wracał poobijany z każdej walki, nie będzie mógł ustać na nogach, tak było na początku jego kariery. Później już nigdy nie widziałam brata w takim stanie.
Dlaczego?
Ponieważ, ma lepszych trenerów i więcej ćwiczy. 
-Będziesz tak stała i gapiła się na ubrania czy wkońcu wybierzesz coś i pójdziemy na uczelnie?
Możecie sobie pomyśleć, że Devon i ja jesteśmy rodzeństwem którzy ciągle się kłucą, o byle co. Tak nie jest. Te nasze ,,rozmowy'' wyglądają od kiedy nasi rodzice zmarli. 
- Zaraz coś wybiorę. Jestem kobietą i mam prawo streczeć przed szafą ile mi się podoba! 
-Od kiedy tak dbasz o swój wygląd?-I znou racja! Nigdy się nie przejmowałam moim wyglądem. Miałam w poważaniu te wszystkie dziewczyny które nakładały na siebie kilo tapety a później nie wiedziały czemu są wyśmiewane.
-Nie dbam. Wiesz o tym. Co myślisz o tym stroju ?
-Całkiem niezły. Ubieraj się szybko! Muszę ci kogoś przedstawić!
-No dobra,dobra


***

Gdy wchodziliśmy do szkoły nic nie mówiłam, co było dla mnie zaskoczeniem,ponieważ nie należałam do cichych dziewczyn.
-Mogłabyś się pośpieszyć?
-Nie!
-Bądź grzeczna
-Nie mów do mnie jak do małej dziewczynki
-To się tak nie zachowuj! 
Nie odpowiedziałam. Stanęłam i skrzyżowałam ręcę na piersi. 
-Co ty odwalasz?!
-Gdzie jest klasa 26?
-Po co ci to wiedzieć?
- Mam, tam pierwszą lekcje.
-Chodź, zaprowadze cię
-Sama pójdę. Tylko powiedz mi gdzie ona sie znajduję.
-Chodź-wyciągnął rękę w moją stronę-muszę ci kogoś przedstawić.
-Kogo?
-Chodź, to się dowiesz.
Przewróciłam oczami,zawsze musiał wygrać naszą kłótnię.

***

Po kilkuminitowej wędrówce po szkole, zatrzymaliśmy sie koło grupki,umięśnionych chłopaków. 
To się wpakowałam...
-To jest Mark - Wskazał ręką, mój brat, na blondyna.
-Cześć, odpopwiedziałam oschle.- Mogę już iść?- Zwróciłam się do brata.
-Nie!
-Jestem Liam- podszedł do nas, na prawdę, umięśniony chłopak, jego brązowe tęczówki wpatrywały się wprost w moje. 
-Victoria- przewróciłam oczami, podając mu rękę.-teraz mi powiesz gdzie jest ta klasa?- zwróciłam się do Devona.
-Jaka?- Wtrącił się Liam.
-26
-Chodź, ja cię zaprowadzę-powiedział chłopak...

wtorek, 15 kwietnia 2014

Bohaterowie

Liam Payne (22Lata)
Victoria (20lat)
Devon (22lata)

Liam- Zawodowy bokser. Najlepszy przyjaciel Devona.Wieży w miłość choć nigdy jej nie doznał.
Chciałby znaleźć dziewczynę na całe życie.

Victoria- Młodsza siostra Devona. Pięściarz. Mieszka z bratem w Londynie. Studiuje. Dziewczyna z marzeniem boksera.

Devon- Starszy brat Victori. Po tym gdy ich rodzice zgineli w wypadku zaczął trenować boks by się odstresować. Nigdy nie przypuszczał że zostanie mistrzem świata w boksie. 


Prolog.
Życie jest niesprawiedliwe! Dlaczego oni?! Dlaczego wtedy akurat moi rodzice musieli jechać tym jebanym samochodem?! To wszystko moja wina! Gdyby nie ta kłutnia z nimi napewno by jeszcze żyli!
Nigdy nie pogodziłam się z ich śmiercią. Nie poszłam na pogrzeb. Wpadłam w depresję oraz anoreksje. Wyciągnął mnie z tych chorób Devon. Mój brat. Rok po pogrzebie wyjechaliśmy do Londynu. Devon oddał się boksie a ja zaczęłam studiować. Nie miałam przyjaciół. Wszyscy chcieli się ze mną zadawać ponieważ miałam sławnego brata.Moje życie nigdy nie było kolorowe, lecz pewnego dnia pojawił się on...Liam....


Uwaga! W tym fanfiction mogą pojawiać się wulgaryzmy oraz treści erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność :3