sobota, 10 maja 2014

Cz.1

*Victoria*
-Vic, wstawaj!- poczułam szarpnięcie za ramiona.
-Spadaj!-rzuciłam w mojego brata poduszką.
-Wstawaj! Nie możesz się spóźnić na zajęcia pierwszego dnia!
Nie odpowiedziałam nic, tylko z fuknięciem poszłam do szafy. Nie narzekałam na brak ubrań, mój brat zawsze dawał mi pieniądze na ubrania, które zarobił, walcząc. Na początku jego walk, nie byłam zadowolona, że wybrał boks, wydawało mi się że będzie wracał poobijany z każdej walki, nie będzie mógł ustać na nogach, tak było na początku jego kariery. Później już nigdy nie widziałam brata w takim stanie.
Dlaczego?
Ponieważ, ma lepszych trenerów i więcej ćwiczy. 
-Będziesz tak stała i gapiła się na ubrania czy wkońcu wybierzesz coś i pójdziemy na uczelnie?
Możecie sobie pomyśleć, że Devon i ja jesteśmy rodzeństwem którzy ciągle się kłucą, o byle co. Tak nie jest. Te nasze ,,rozmowy'' wyglądają od kiedy nasi rodzice zmarli. 
- Zaraz coś wybiorę. Jestem kobietą i mam prawo streczeć przed szafą ile mi się podoba! 
-Od kiedy tak dbasz o swój wygląd?-I znou racja! Nigdy się nie przejmowałam moim wyglądem. Miałam w poważaniu te wszystkie dziewczyny które nakładały na siebie kilo tapety a później nie wiedziały czemu są wyśmiewane.
-Nie dbam. Wiesz o tym. Co myślisz o tym stroju ?
-Całkiem niezły. Ubieraj się szybko! Muszę ci kogoś przedstawić!
-No dobra,dobra


***

Gdy wchodziliśmy do szkoły nic nie mówiłam, co było dla mnie zaskoczeniem,ponieważ nie należałam do cichych dziewczyn.
-Mogłabyś się pośpieszyć?
-Nie!
-Bądź grzeczna
-Nie mów do mnie jak do małej dziewczynki
-To się tak nie zachowuj! 
Nie odpowiedziałam. Stanęłam i skrzyżowałam ręcę na piersi. 
-Co ty odwalasz?!
-Gdzie jest klasa 26?
-Po co ci to wiedzieć?
- Mam, tam pierwszą lekcje.
-Chodź, zaprowadze cię
-Sama pójdę. Tylko powiedz mi gdzie ona sie znajduję.
-Chodź-wyciągnął rękę w moją stronę-muszę ci kogoś przedstawić.
-Kogo?
-Chodź, to się dowiesz.
Przewróciłam oczami,zawsze musiał wygrać naszą kłótnię.

***

Po kilkuminitowej wędrówce po szkole, zatrzymaliśmy sie koło grupki,umięśnionych chłopaków. 
To się wpakowałam...
-To jest Mark - Wskazał ręką, mój brat, na blondyna.
-Cześć, odpopwiedziałam oschle.- Mogę już iść?- Zwróciłam się do brata.
-Nie!
-Jestem Liam- podszedł do nas, na prawdę, umięśniony chłopak, jego brązowe tęczówki wpatrywały się wprost w moje. 
-Victoria- przewróciłam oczami, podając mu rękę.-teraz mi powiesz gdzie jest ta klasa?- zwróciłam się do Devona.
-Jaka?- Wtrącił się Liam.
-26
-Chodź, ja cię zaprowadzę-powiedział chłopak...

2 komentarze: